Od momentu ujawnienia pierwszych zdjęć, 508 zdradzał wysokie ambicje francuskiej marki, która nie tylko coraz śmielej zamierzała walczyć w segmencie Passata czy Insignii, ale i miała w planach podebrać klientów z wyższej półki. Rzucając rekawicę konkurencji, Peugeot już szykował się na podgryzanie charakterystycznego rynku podniesionych kombi, w których królował szwedzki pomysł pokroju XC70, a Volkswagen dopiero rozwijał ideę Alltracka.
RXH będący wisienką na szczycie tortu gamy modelowej, w typowo francuski, nieco pogmatwany sposób podszedł do napędu 4x4. Tam gdzie konkurencja stawiała na rozwiązania dołączanej osi, Peugeot zainstalował silniki elektryczne, które w połączeniu z dieslem miały zapewnić trakcję podczas dojazdu na działkę.
Nie można powiedzieć, że idea była całkowitą porażką. W niektórych krajach można było bez protestów ekologów wjeżdżać w miejsca tak ekstemalnie niedostępne dla typowych spalinówek jak chociażby centra aglomeracji. Co więcej, Opel poczuł na plecach oddech marketingowców z Sochaux i także podniósł Insignię wlepiając jej plakietkę Country Tourer. Tyle, że hybrydowy napęd HYbrid4 nie był jednak rozwiązaniem uniwersalnym dla wszystkich rynków. Podliczając tabelki zysków i strat okazało się, że lepiej będzie, gdy facelifting przyniesie Polsce RXH z napędem na przednią oś i tradycyjnymi w tym segmencie ozdobnikami wskazującymi na doświadczenie w terenie.Oczywiście zmieniono też reflektory, które nie dość, że mają kolosalne znaczenie dla prezencji auta, są w pełni LEDowe. Światła do jazdy dziennej to stylizacja śladów po pazurach i można spierać się, czy unikatowe dla RXH paski wyglądają lepiej lub gorzej od tradycyjnych propozycji w niżej pozycjonowanych egzemplarzach. Nie podlega jednak dyskusji wrażenie jakie sprawia 508 RXH. Dostępne wyłącznie jako rodzinne kombi, w połączeniu z plastikowymi nakładkami na nadkolach, przestylizowami zderzakami oraz w głębokiej czerni wygląda naprawdę bojowo.Recepta może wydawać się prosta – trochę plastiku tu i ówdzie. Nie do końca. Peugeot 508 RXH ma zwiększony prześwit (do 184 milimetrów), dzięki czemu jest niemal 5 centymetrów wyższy od zwykłego SW. W terenie może to nie wystarczyć, dlatego pod silnikiem wylądowała płyta chroniąca miskę olejową. W przeciwieństwie do konkurencji, której uterenowione modele wyglądają wyjątkowo kuriozalnie i umieszczone jak na szczudłach, styliści Peugota zdecydowali się na zwiększenie rozstawu kół o prawie 4 centymetry. Niewiele, ale to wystarczyło, by proporcje zostały zachowane. Dorzućmy do tego unikatowe dla RXH 18-calowe, kute felgi, a okaże się, że zamiast na podmiejskiej działce, to auto będzie świetnie prezentowało się jako auto służbowe. Skoro ambasador Francji w Wielkiej Brytanii jeździ właśnie takim RXH, coś musi być na rzeczy.Na pewno jest to zasługa niemal ambasadorskiego poziomu wykończenia oraz komfortu. Kokpit nie ma zbyt wielu francusko ekstrawaganckich ekscesów ergonomicznych, a to zasługa Polaka Adama Bazydło, który zajął się jego projektem. Inspiracja wnętrzem klasycznego 607 jest tu aż nadto widoczna. W codziennym użytkowaniu świetnie sprawdza się przycisk startu umieszczony po lewej stronie kierownicy, a jedynym elementem który każe zastanawiać się nad logiką zespołu jest umiejscowienie uchwytów na kubki tuż pod ekranem multimediów. Nikną one jednak pod całą listą z zaletami, do których trzeba zaliczyć wyświetlacz HUD, wskaźniki temperatury zarówno oleju jak i płynu chłodniczego czy masaż odcinka lędźwiowego dla kierowcy.Wystarczy na liście opcji zaznaczyć system audio JBL o mocy 500W z dziesięcioma głośnikami, aby każda trasa była przyjemnością. To właśnie tam – na szerokich i prostych nitkach asfaltu – 508 RXH czuje się jak w domu. Francuzi, rezygnując z elektryczno-terenowych aspiracji, stworzyli jeden z najlepszych samochodów na długie dystanse, pomimo tego, że prześwit i plastikowe dokładki mogą sugerować zupełnie co innego. Rozleniwieniu za kółkiem sprzyja też cisza, bowiem nawet znacznie przekraczając przyjęte w Polsce limity prędkości, szumu wiatru czy wycia silnika po prostu nie uświadczymy. Pasażerowie docenią czterostrefową klimatyzację (za 2000 złotych), szklany dach mający powierzchnię 1,6 metra kwadratowego oraz 550-litrowy bagażnik z haczykami i siatkami. To podręcznikowa recepta na auto rodzinne. RXH będąc najdroższą 508-ką w gamie ma do zaoferowania wyłącznie jedną wersję silnikową – dwulitrowy motor wysokoprężny o mocy 180 koni mechanicznych, generujący zacne 400 niutonometrów momentu obrotowego od 2000 obr./min. To krok wstecz w stosunku do przedliftowego tandemu 163 + 37 koni mechanicznych, ale tutaj jednostka zdobywa punkty w zakresie kultury pracy i oszczędności. Nie tylko jest wyjątkowo cicha, ale i odwdzięcza się spalaniem w trasie na poziomie 5,7 litra oleju napędowego (średnia z testu to 6,1 litra). To sprawia, że zasięg ponad 1000 kilometrów na jednym tankowaniu przestaje być jakimkolwiek problemem.O leniwym charakterze RXH decyduje w dużej mierze skrzynia biegów. Najlepiej zostawić ją samej sobie, bowiem całkiem znośnie – a co najważniejsze w miarę płynnie – wybiera one kolejne z sześciu przełożeń. W stosunku do wersji przedliftowej to duży plus. Jakiekolwiek polecenia wydawane przy pomocy łopatek przy kierownicy traktuje ona tylko jako sugestie, ale drążek zmiany biegów działa w typowo sportowym ustawieniu – bieg do góry to lewarek do siebie. Coś, o czym konkurencja w dużej mierze zapomniała.Nazwa RXH ma w teorii oznaczać wyścigi, napęd na cztery koła oraz napęd hybrydowy. Jedyną kategorią sugerującą związek emblematu z rzeczywistością może być zawieszenie zainspirowane najwidoczniej ostrą rywalizacją. Jak na auto chociażby aspirujące do zjeżdżania z asfaltu, tłumienie nierówności wychodzi francuskiej limuzynie wyjątkowo opornie i twardo, a sytuacji nie poprawiają opony z niskim profilem. Nie można też zapomnieć, że 508 RXH rozpędza się do setki w 8,9 sekundy – nie jest to tragiczny wynik jak na auto ważące prawie 1700 kilogramów – ale auta bez błotnych aspiracji są o 0,3 sekundy szybsze. Ale tak naprawdę podczas testowania kolejnych programów masażu nie ma to najmniejszego znaczenia.
Dla mnie super autko :-) Ale mogliby tylne koła połączyć wałem i penie znaleźliby się klienci