Nie ulega wątpliwości, że w ostatnich latach producenci samochodów mocno zagalopowali się z poszerzaniem swojej oferty. Modeli jest tak wiele, że brakuje segmentów do których można je zaklasyfikować.
Do dawnych sedanów, coupe, cabrio i hatchbacków dołączyły wariacje łączące kilka odłamów w jedno. Do tego dochodzi wiele wersji wyposażeniowych, silnikowych i coraz częstsze edycje specjalne.
Wydaje się, że taka sytuacja służy motoryzacji, która dziś jest bardziej barwna i ciekawa. Ale, czy to aby nie przesada? Jeśli dobrze policzyć, Porsche ma w swojej ofercie łącznie 22 różne warianty modelu 911. Jeden model i 22 wersje. Dealerzy marki narzekają, że niemożliwością jest posiadanie każdego wariantu w wydaniu pokazowym. Często muszą więc ograniczać się do wirtualnych prezentacji.Mercedes, który ostatnio zmienił nomenklaturę otworzył sobie furtkę do dalszego poszerzania i tak zagmatwanej gamy. Podobnie jest z BMW. Z roku na rok przybywa kolejnych modeli i wersji, aż trudno się w tym połapać. Pytanie, czy potrzebujemy aż takiego wyboru? Niekoniecznie. Świadczą o tym coraz częstsze przypadki wycofywania aut z rynku z powodu słabej sprzedaży. Bez wątpienia takich zdarzeń będzie przybywać proporcjonalnie wraz z pojawianiem się kolejnych modeli.