Ferrari F50 to jedno z najważniejszych superaut w historii włoskiej marki. Zadbane egzemplarze osiągają naprawdę wysokie ceny.
Nic dziwnego, skoro wyprodukowano tylko 350 egzemplarzy. Kilka dni temu świat stał się uboższy o jedną sztukę. 52-letni kierowca postanowił skorzystać z ostatnich słonecznych dni i wybrał się na przejażdżkę swoim F50.
Niestety stracił panowanie nad autem i na jednym z zakrętów wypadł z dorgi. Pojazd zakończył podróż na przydrożnym sygnalizatorze. Efekt? Uszkodzony prawy tył. Najprawdopodobniej auto uda się naprawić, lecz będzie to bardzo kosztowne.
Brytyjskie media przedstawiają wypadek jako jeden z najkosztowniejszych na Wyspach.