Zazwyczaj do wypadków z udziałem superaut dochodzi z winy kierowcy, który przeceniając swoje możliwości traci panowanie nad autem. Tym razem było jednak inaczej.
Holender prowadzący Ferrari F430 padł ofiarą innego użytkownika drogi, który nadjeżdżał z naprzeciwka wykonując manewr wyprzedzania. Niewiele brakowało, żeby auta zderzyły się czołowo, lecz kierowca F430 odbił w prawo i zakończył podróż w przydrożnym kanale.
Na szczęście nikomu nic się nie stało. Niestety auto ucierpiało znacząco. Fizyczne uszkodzenia karoserii nie okazały się duże, ale woda zniszczyła silnik i całą elektronikę. Nie wiadomo więc, czy naprawa będzie opłacalna.