BMW zaprezentowało
wreszcie wyczekiwany model, który wieńczy obchody pięćdziesięciolecia dywizji
M. Trzeba przyznać, że Niemcy sprawili sobie z tej okazji niezwykły prezent.
Nowe 3.0 CSL to warty majątek, limitowany model, który wprost nawiązuje do
pierwszego dzieła BMW Motorsport.
Oryginalne BMW 3.0 CSL generacji E9 zostało zaprezentowane w
maju 1972 roku. To od niego zaczęła się historia początkowo niewielkiego działu
firmy, który po 50 latach rozrósł się do tego światowego giganta motorsportu i
rynku sportowych aut premium, który kryje się za literką M.
O tym w jaki sposób ów dział BMW planuje celebrować swoje
pięćdziesięciolecie wiadomo było już od pewnego czasu, ale zaprezentowany właśnie
model i tak zaskakuje pod wieloma względami. Choć ewidentnie bazuje on na
seryjnym modelu M4, to wnosi jego projekt na całkiem nowy poziom.
Duże wrażenie robi już sam wygląd, które bezpośrednio
nawiązuje do swojego imiennika sprzed pół wieku tak malowaniem, jak i daleko zmodyfikowanymi
elementami nadwozia (z których prawie wszystko wykonano z włókna węglowego).
Uwagę przykuwają inspirowane historią spojlery z tyłu, zarysowane bez żadnych
kompleksów, ekstremalnie poszerzone błotniki, i wyraźnie mniejszy niż w zwykłym
M4 grill (czyżby jednak BMW przesadziło z jego wielkością?). Producent zwraca
jeszcze uwagę na żółte światła pozycyjne – takie same jak w wyczynowym M4 GT3,
który w tym sezonie zgarnął całą stawkę w DTM.
Bezpośrednie nawiązanie do historii stanowi również napęd,
który powinien ucieszyć nawet purystów. Łączy on tradycyjną, rzędową szóstkę
(która znów ma pojemność trzech litrów, ale tym razem nie 380, a aż 560 KM – to
już bardzo blisko poziomu większego V8 marki!) ze skrzynią ręczną oraz napędem
wyłącznie na tylną oś.
Producent nie chwali się jeszcze osiągami, ale będą one na
tyle wysokie, że producent postanowił wstawić tu większe tarcze hamulców
węglowo-ceramicznych o średnicy aż 400 mm z przodu i 380 mm z tyłu. W
oryginalne literka L w oznaczeniu CSL odnosiła się do lekkości i tutaj również
ma na nią wskazywać. Współczesny CSL rzeczywiście jest lżejszy od M4, ale z
wynikiem 1624 kg nadal nie należy do wagi piórkowej.
Ma to jednak być ostra maszyna torowa, na co wskazuje choćby
surowe wyposażenie kabiny. Nie ma w niej tylnej kanapy, ale są odchudzone
fotele kubełkowe i miejsce na dwa kaski. Przede wszystkim 3.0 CSL 2023 to
jednak samochód kolekcjonerski. W przyszłym roku na przestrzeni trzech miesięcy
dział M złoży ręcznie zaledwie 50 egzemplarzy tego modelu.
Wszystkie z nich znalazły już klientów, którzy wyłożyli na
to auto ponad 750 tys. euro netto. W Polsce, po dodaniu akcyzy i VAT-u,
wychodzi więc ponad pięć milionów złotych. Zobaczymy, jakie wyniki 3.0 CSL 2023
uzyska na torze, ale jeden rekord już pobiło: najnowszego nowego modelu BMW w
historii.