Volkswagen twierdzi, że znalazł rozwiązanie pozwalające załagodzić skutki afery związanej z dieslami koncernu. Od pierwszego stycznia ruszy akcja serwisowa w ramach której z aut usunięte zostanie nielegalne oprogramowanie pozwalające zaniżać emisję spalin.
To jednak nie wszystko, bowiem w wielu przypadkach konieczne będą modyfikacje układu wtryskowego oraz wydechu. Wszystko po to, aby auta spełniły wymagania emisji spalin, bez udziału stosowanego dotychczas oprogramowania.
Szef amerykańskiego oddziału Volkswagena, Michael Horn oficjalnie potwierdził, że modyfikacje te mogą nieco pogorszyć osiągi silników. "Pojazdy, które zostaną poddane akcji serwisowej będą wolniejsze o jedną, dwie mile na godzinę" - stwierdził Horn. Mowa tu oczywiście o prędkości maksymalnej. Co z przyspieszeniem? Reakcją na gaz? Dowiemy się zapewne za kilka miesięcy. Pogorszenie osiągów z pewnością nie spodoba się większości klientów. Jesteśmy ciekawi jak Volkswagen zamierza zrekompensować to osobom, które zaufały markom niemieckiego koncernu.
