6,75-litrowy, ośmicylindrowy silnik z serii L został zaprezentowany w 1959 roku i po kilku modyfikacjach jest oferowany do dziś. Wszystko ma jednak swój koniec. Bentley nie wyklucza więc rychłego pożegnania tej jednostki.
Najnowsza odsłona kultowego motoru generuje 530 KM mocy i oszałamiające 1100 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Pozwala to rozpędzać dużego i ciężkiego Bentleya Mulsanne do setki w zaledwie 4,9 sekundy.
Szef Bentleya, Wolfgang Durheimer przyznaje, że takie wyniki zasługują na podziw. Konstrukcja jest jednak na tyle leciwa, że czas na następcę. Bentley nie zamierza dalej rozwijać tego motoru. Nie martwcie się jednak, gdyż zostanie on zastąpiony przez jeszcze bardziej imponujące, zupełnie nowe V12.
Ja się w ogóle nie martwię o silnik w Bentleyu. Może dlatego, że pewnie nigdy sobie nie będzie mnie na niego stać... :-)