Młody wiek i mocne superauto zazwyczaj nie tworzą zbyt dobrego połączenia. Boleśnie przekonał się o tym pewien 18-latek, który w piątek zginął w wypadku Lamborghini Gallardo Spyder.
Na jednym z parkingów w Nowym Jorku chłopak spotkał przyjaciela swojego ojca, będącego posiadaczem Gallardo. Ten zaproponował przejażdżkę. Młody Amerykanin zdecydował się bez wahania, wsiadł za kółko i ruszył na jedną z autostrad w okolicy Nowego Jorku.
Niestety z niewyjaśnionych przyczyn stracił panowanie nad autem i uderzył w przydrożne bariery ponosząc śmierć na miejscu. Jak ustaliła policja prawdopodobnie jechał zbyt szybko.